Po trzech i pół roku wróciła zdzira. A łudziłam się, że mnie zostawiła już na zawsze w spokoju. O, ja naiwna, a wredna opryszczka.
Z wakacji przyjechałam z wieloma zdjęciami. Sama jestem na całych dwóch i na połowie. Pół dupki na jednym zaledwie mnie widać, ale - no - jak na moje możliwości - całkiem znośny obrazek.
Mam nieodparte wrażenie, że moja babcia (ta ukochana, niestety) przeczytała w ostatnich latach zbyt wiele tanich romansów. Boję się każdej z nią rozmowy. Jest duże ryzyko, że dzięki jej staraniom awansujemy niedługo z rodziny dysfunkcyjnej do rodziny patologicznej.
Mama chodzi na terapię. Sukces.
Nadmiar emocji i to napięcie, które wszyscy wokół ze sobą noszą i mnie nim częstują, powoduje, że czuję tęsknotę za chłodną, deszczową i luźną w tyłku Anglią. Nie mam naprawdę żadnego powodu, by myśleć o powrocie/ brać pod uwagę opcję powrotu w najbliższych latach.
Młody od miesiąca pod opieką laryngologa. Ma alergiczny katar, wielki trzeci migdał i płyn w uszach z tego powodu. Trenuję go do życiowej roli lekomana.
Polki są piękne i obłędnie zgrabne. (Prócz tych, które przypominają gabarytami i dbałością o ubiór, detale Angielki. Te wciąż i na szczęście w mniejszości.) Chodzę sobie po tej Polsce i oczy cieszę. Wniosek dla mnie: też jestem Polką, więc trzeba dbać o narodowe atrybuty.
Na cześć panów takich peanów ((rym!) nie da się pisać. Jest niestety zgoła odwrotnie. Ale! Im większe miasto, tym większy procent panów, za którymi się chętnie oglądam.